Budzi się facet na tylnym siedzeniu jadącego auta. Spogląda na siedzenie kierowcy, a tam wielki, napakowany typ z czerwoną skórą i rogami na głowie.
– Co się dzieje? Gdzie ja jestem?! – pyta kierowcy.
– Umarłeś. Jestem diabłem i wiozę cię tam, gdzie twoje miejsce.
Facet wygląda za okno i blednie.
– Jak tu strasznie, brzydko… I tak szaro, depresyjnie.
– Zgadza się – mówi diabeł.
– Te sypiące się ruiny, jak po zagładzie.
– Tak…
– I ten czarny dym, smog… Jak tu śmierdzi, nie ma czym oddychać!
– To prawda.
– To piekło jest straszne! – woła przerażony pasażer.
– Jakie piekło? – Dziwi się diabeł – jeszcze ze Śląska nie wyjechaliśmy.
– Co się dzieje? Gdzie ja jestem?! – pyta kierowcy.
– Umarłeś. Jestem diabłem i wiozę cię tam, gdzie twoje miejsce.
Facet wygląda za okno i blednie.
– Jak tu strasznie, brzydko… I tak szaro, depresyjnie.
– Zgadza się – mówi diabeł.
– Te sypiące się ruiny, jak po zagładzie.
– Tak…
– I ten czarny dym, smog… Jak tu śmierdzi, nie ma czym oddychać!
– To prawda.
– To piekło jest straszne! – woła przerażony pasażer.
– Jakie piekło? – Dziwi się diabeł – jeszcze ze Śląska nie wyjechaliśmy.
Babcia z dziadkiem postanowili sobie na starość poużywać i umówili się, że o północy będą uprawiać seks. Gorączkowo się przygotowują, babcia skrycie w łazience wyczerniła sobie łono pastą do butów, a dziadek usztywnił swój interes dwiema kredkami i obwiązał go nićmi.
O północy wchodzi do sypialni i widzi, że babcia naga leży na łóżku, a widząc ją pyta:
- Stara, a po kim ty nosisz tą żałobę między nogami?
Na to babcia:
- A po tym, co go niesiesz na noszach.
O północy wchodzi do sypialni i widzi, że babcia naga leży na łóżku, a widząc ją pyta:
- Stara, a po kim ty nosisz tą żałobę między nogami?
Na to babcia:
- A po tym, co go niesiesz na noszach.
Po mistrzostwach świata w piłce nożnej w 2002 roku reprezentacja wróciła do kraju. Parę dni później trener Engel poszedł do sklepu po jakieś żarcie. Wszędzie jednak obsługa nie chce go obsłużyć i wyganiają go z każdego sklepu. Zmęczony i zrozpaczony wraca do domu. Żona dała mu ra-może się przebierzesz?
Engel pomyślał że to świetny pomysł. Następnego dnia przebrał się za księdza i idzie na zakupy.
Wchodzi do supermarketu-i nic. Zero spojrzeń, nikt nie wygania, jest nierozpoznany, super!
Podchodzi z wózkiem do kasy i stroi w kolejce. Nagle czuje delikatne pukanie w ramię i z tyłu słyszy szept "Proszę księdza, proszę księdza",więc lekko zerka w tył i widzi siostrę zakonną. Zlewa, bo i co ma powiedzieć?
Sytuacja powtarza sie kilka razy
W końcu słyszy w ustach zdecydowany męski głos:
-Księże Engelu, to ja, siostra Hajto
Engel pomyślał że to świetny pomysł. Następnego dnia przebrał się za księdza i idzie na zakupy.
Wchodzi do supermarketu-i nic. Zero spojrzeń, nikt nie wygania, jest nierozpoznany, super!
Podchodzi z wózkiem do kasy i stroi w kolejce. Nagle czuje delikatne pukanie w ramię i z tyłu słyszy szept "Proszę księdza, proszę księdza",więc lekko zerka w tył i widzi siostrę zakonną. Zlewa, bo i co ma powiedzieć?
Sytuacja powtarza sie kilka razy
W końcu słyszy w ustach zdecydowany męski głos:
-Księże Engelu, to ja, siostra Hajto
Pewien przewodnik w Górach Skalistych w USA miał bardzo złą sławę.
Co zabierał jakąś grupę turystów na wyprawę, zawsze ktoś ginął.
W końcu zainteresowała się tym policja.
W śledztwie wyszło na jaw, że przewodnik jest patologicznym mordercą.
Sąd orzekł karę śmierci.
W dniu wykonania wyroku posadzono go na krześle elektrycznym.
Włączono prąd, ale po dziesięciu minutach okazało się, że delikwent wciąż żyje i z tajemniczym uśmiechem stwierdza:
- Przecież wszyscy wiedzą, że jestem złym przewodnikiem.
Co zabierał jakąś grupę turystów na wyprawę, zawsze ktoś ginął.
W końcu zainteresowała się tym policja.
W śledztwie wyszło na jaw, że przewodnik jest patologicznym mordercą.
Sąd orzekł karę śmierci.
W dniu wykonania wyroku posadzono go na krześle elektrycznym.
Włączono prąd, ale po dziesięciu minutach okazało się, że delikwent wciąż żyje i z tajemniczym uśmiechem stwierdza:
- Przecież wszyscy wiedzą, że jestem złym przewodnikiem.
- Idziesz z nami po pracy na piwo?
- Nie. Boję się, że to znów źle się skończy. Tak jak wczoraj.
- A co było wczoraj?
- Poszedłem z wami na piwo. Kiedy wróciłem do domu, w przedpokoju zobaczyłem żonę w lateksowej masce i stroju sado-maso. Za nią stał sąsiad i ją od tyłu... no wiecie co. Wkurzyłem się. Sprałem sąsiadowi mordę, żonę wyrzuciłem na klatkę schodową, a sam wyciągnąłem piwko z lodówki i siadłem przed telewizorem. Przerzucając kanały zastanawiałem się, co zrobić dalej z tą sytuacją. Nagle zauważyłem, że kolejność kanałów mi się nie zgadza. Rozejrzałem się po pokoju, wstałem, przeprosiłem sąsiada, wpuściłem sąsiadkę z powrotem do środka i poszedłem do swojego mieszkania.
- Nie. Boję się, że to znów źle się skończy. Tak jak wczoraj.
- A co było wczoraj?
- Poszedłem z wami na piwo. Kiedy wróciłem do domu, w przedpokoju zobaczyłem żonę w lateksowej masce i stroju sado-maso. Za nią stał sąsiad i ją od tyłu... no wiecie co. Wkurzyłem się. Sprałem sąsiadowi mordę, żonę wyrzuciłem na klatkę schodową, a sam wyciągnąłem piwko z lodówki i siadłem przed telewizorem. Przerzucając kanały zastanawiałem się, co zrobić dalej z tą sytuacją. Nagle zauważyłem, że kolejność kanałów mi się nie zgadza. Rozejrzałem się po pokoju, wstałem, przeprosiłem sąsiada, wpuściłem sąsiadkę z powrotem do środka i poszedłem do swojego mieszkania.
Przychodzi baron do hrabiego i w te słowa zaczyna prawić:
- Hrabio, doszły mnie wieści, że spałeś z moją małżonką! Żądam satysfakcji!!!
- Masz rację, drogi baronie. Moja małżonka znajduje się w naszym małżeńskim łożu na piętrze. Idź i czyń swoją powinność.
Baron poczłapał się na górę. Po godzinie schodzi lekko skwaszony.
- Hrabio, wasza małżonka przywitała mnie nad wyraz chłodno.
- Ależ baronie, z racji, że mija właśnie trzecia doba jak od nas odeszła, sadzę, że można wybaczyć jej ten nietakt.
- Hrabio, doszły mnie wieści, że spałeś z moją małżonką! Żądam satysfakcji!!!
- Masz rację, drogi baronie. Moja małżonka znajduje się w naszym małżeńskim łożu na piętrze. Idź i czyń swoją powinność.
Baron poczłapał się na górę. Po godzinie schodzi lekko skwaszony.
- Hrabio, wasza małżonka przywitała mnie nad wyraz chłodno.
- Ależ baronie, z racji, że mija właśnie trzecia doba jak od nas odeszła, sadzę, że można wybaczyć jej ten nietakt.
Komentuj bez logowania :)
Zaloguj się, by móc dodawać komentarze.